Dermaglin
Nie wiem, czy można powiedzieć coś więcej o tej maseczce! Na wizażu i blogach znajduje się mnóstwo opinii, spostrzeżeń i opisów.
Ja ograniczę się do szybkiej recenzji i małej podpowiedzi.
Maseczka zapakowana w saszetkę 10ml, kosztuje około 5-6zł. Wystarcza na 2-3 na samą twarz. Jednak między użyciami trzeba bardzo dokładnie ją zamknąć, żeby nie stwardniała. Jest to o tyle trudne, że nie mamy żadnego zamknięcia :) Mój sposób, który się sprawdził to ucięcie tylko małego rożka z brzegu i wyciskanie maseczki, a kiedy chcemy ją zamknąć to kilkukrotne zwinięcie tego otwartego miejsca i przyłożenie czymś ciężkim.
Dość grubą warstwę kładziemy na twarz- oczywiście najpierw pozbywamy się makijażu. Nie którzy nie lubią zapachu tej glinki, dla mnie jest on cudowny. Taki ziołowo-leśny :)
Maskę trzymamy ok. 20 minut spryskując od czasu do czasu, żeby nie zrobiła nam się totalna skorupa - wtedy glinka już nie działa na skórę.
Zmywanie jest najgorsze. Polecam użyć płatka kosmetycznego albo jakiejś gąbeczki, i uważać, żeby wszystko w około nie zrobiło się zielone :D Jednak efekt warty pomęczenia się bo twarz po tej maseczkę jest gładsza, odżywiona i oczyszczona.
Jak zauważyła, któraś z blogerek firma produkująca Dermaglin wypuszcza także maseczki dostępne w Biedronce. Ja spróbowałam wersji oczyszczającej i w konsystencji i efektach jest bardzo podobna. Jedyne czym się różni to zapach - bardziej miętowy, świeży. I opakowanie - jest przedzielone na dwa więc nie trzeba się martwić o wysychanie. Ostatnia rzecz to cena, chyba 3,99zł.
Glinka Wałdajska
Alternatywą dla tego typu maseczek jest zakup glinki. Ostatnio skusiłam się na Glinkę Wałdajską z Kaliny. Za opakowanie 100 gram (sprytnie podzielone na dwa woreczki) zapłaciłam 7,99zł. Przewiduję, że to opakowanie starczy mi na około 10 maseczek.
Ponieważ dostajemy proszek musimy sami dolać wody (albo hydrolatu) i tutaj od razu ostrzegam - nalewajcie odrobinę wody! Przy pierwszym podejściu użyłam jej za dużo i musiałam wsypać bardzo dużo glinki. Plusem takiej postaci kosmetyku jest możliwość modyfikowania maseczek, dodawania do nich półproduktów, a przy okazji pozbywamy się problemu wysychającej glinki w otwartym opakowaniu.
Sam proszek ma kolor ziemisto-zielono-szary. Bardzo ładnie łączy się z wodą, łatwo nakłada. Jeśli chodzi o działanie to jest zbliżone do Dermaglinu - oczyszcza, napina, lekko ściąga buzię. Nie zauważyłam efektu odmłodzenia o którym pisze producent ale maseczki serwuje sobie "od święta" więc na takie cuda nawet nie liczę.
Informacje od producenta:
Skład: 100% wysoce oczyszczona glinka błękitna Wałdajska naturalna z zawartością srebra.
Nie wiem, czy można powiedzieć coś więcej o tej maseczce! Na wizażu i blogach znajduje się mnóstwo opinii, spostrzeżeń i opisów.
Ja ograniczę się do szybkiej recenzji i małej podpowiedzi.
Maseczka zapakowana w saszetkę 10ml, kosztuje około 5-6zł. Wystarcza na 2-3 na samą twarz. Jednak między użyciami trzeba bardzo dokładnie ją zamknąć, żeby nie stwardniała. Jest to o tyle trudne, że nie mamy żadnego zamknięcia :) Mój sposób, który się sprawdził to ucięcie tylko małego rożka z brzegu i wyciskanie maseczki, a kiedy chcemy ją zamknąć to kilkukrotne zwinięcie tego otwartego miejsca i przyłożenie czymś ciężkim.
Dość grubą warstwę kładziemy na twarz- oczywiście najpierw pozbywamy się makijażu. Nie którzy nie lubią zapachu tej glinki, dla mnie jest on cudowny. Taki ziołowo-leśny :)
Maskę trzymamy ok. 20 minut spryskując od czasu do czasu, żeby nie zrobiła nam się totalna skorupa - wtedy glinka już nie działa na skórę.
Zmywanie jest najgorsze. Polecam użyć płatka kosmetycznego albo jakiejś gąbeczki, i uważać, żeby wszystko w około nie zrobiło się zielone :D Jednak efekt warty pomęczenia się bo twarz po tej maseczkę jest gładsza, odżywiona i oczyszczona.
Jak zauważyła, któraś z blogerek firma produkująca Dermaglin wypuszcza także maseczki dostępne w Biedronce. Ja spróbowałam wersji oczyszczającej i w konsystencji i efektach jest bardzo podobna. Jedyne czym się różni to zapach - bardziej miętowy, świeży. I opakowanie - jest przedzielone na dwa więc nie trzeba się martwić o wysychanie. Ostatnia rzecz to cena, chyba 3,99zł.
Glinka Wałdajska
Alternatywą dla tego typu maseczek jest zakup glinki. Ostatnio skusiłam się na Glinkę Wałdajską z Kaliny. Za opakowanie 100 gram (sprytnie podzielone na dwa woreczki) zapłaciłam 7,99zł. Przewiduję, że to opakowanie starczy mi na około 10 maseczek.
Ponieważ dostajemy proszek musimy sami dolać wody (albo hydrolatu) i tutaj od razu ostrzegam - nalewajcie odrobinę wody! Przy pierwszym podejściu użyłam jej za dużo i musiałam wsypać bardzo dużo glinki. Plusem takiej postaci kosmetyku jest możliwość modyfikowania maseczek, dodawania do nich półproduktów, a przy okazji pozbywamy się problemu wysychającej glinki w otwartym opakowaniu.
Sam proszek ma kolor ziemisto-zielono-szary. Bardzo ładnie łączy się z wodą, łatwo nakłada. Jeśli chodzi o działanie to jest zbliżone do Dermaglinu - oczyszcza, napina, lekko ściąga buzię. Nie zauważyłam efektu odmłodzenia o którym pisze producent ale maseczki serwuje sobie "od święta" więc na takie cuda nawet nie liczę.
Informacje od producenta:
Błękitna glinka Wałdajska wydobywana jest na ekologicznie czystym terenie Rosji.
Glinka ma właściwości lecznicze i jest szeroko stosowana we współczesnej kosmetologii.
Dzięki dużej zawartości minerałów i substancji bioaktywnych pochodzenia naturalnego, maseczka na bazie Błękitnej glinki Wałdajskiej skutecznie redukuje zmarszczki, odmładza i doskonale oczyszcza skórę.
Glinka Wałdajska nasyca komórki skóry w niezbędne substancje i związki naturalne, odżywia i pobudza procesy regeneracyjne skóry.
Glinka nadaje skórze jędrność, elastyczność zdrowy wygląd.
Przygotowanie maseczki - zmieszać glinkę z wodą w proporcji 1:1 do uzyskania gładkiej pasty. Nałożyć grubą warstwę na twarz, pozostawić na 5-15 minut. Po zmyciu maseczki zaleca się zastosować łagodny krem odżywczy. Stosować 2-3 razy w tygodniu.
Skład: 100% wysoce oczyszczona glinka błękitna Wałdajska naturalna z zawartością srebra.
Stosując glinki pamiętamy o dwóch żelaznych zasadach!
1. Nie mieszkamy, ani nie nakładamy maseczki metalowymi łyżeczkami ani w metalowych miseczkach ponieważ glinka może wejść z nimi w reakcję.
2. Nie dopuszczamy do wyschnięcia - możecie glinkę trzymać nawet 20 minut jednak jeśli czujecie, że zaczyna pszysychać spryskajcie twarz wodą termalną/hydrolatem. Kiedy glinka stworzy skorupę na naszej buzi bardzo ciężko będzie ją zmyć, przestanie działać, a dodatkowo może wysuszyć skórę!
Bardzo lubię glinki ;) Uwielbiam robić sama maseczki :D
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*