Zbliżam się małymi krokami do magicznego wieku 25 lat w związku z czym coraz częściej myślę o starzeniu się skóry, ciała. Nie mam obsesji na punkcie zmarszczek, moje ego miło łechtane jest prawie za każdym razem jak kupuję papierosy albo alkohol i muszę pokazywać dowód osobisty :D Niemniej jednak pomyślałam, że lepsza profilaktyka niż później płacz i miliony wydane na kremy i inne specyfiki. Kupiłam więc krem pod oczy Noni Care Delux. Był akurat w promocji w Rossmanie (zapłaciłam jakieś 8zł) więc pomyślałam, że to może jakiś znak żebym zaczęła dbać o ten fragment twarzy. Po powrocie do domu zajrzałam najpierw na wizaż, przeczytałam kilka bardzo pochlebnych recenzji, wrzuciłam skład do analizy (strona http://www.cosdna.com/eng/ingredients.php bardzo mi się ostatnio przydaje) i przekonana o dobrym wyborze zaczęłam stosować krem pod oczy i na powieki rano i wieczorem. Przez pierwsze dwa dni efekt super! Zauważyłam po co są kremy które przez cały czas wydawały mi się zbędne! Po obudzeniu miałam świeże spojrzenie, żadnych worów, opuchnięcia. Skóra się napięła i wyglądała na prawdę lepiej!
Jednak zachwyty szybko się skonczyły bowiem po tych 2-3 dniach zaczęło mnie coś szczypać pod jednym okiem kiedy zmywałam albo nakładałam makijaż. Myślałam, że jakoś sobie potarłam to oko przypadkiem i że minie ale wczoraj mój chłopak tak patrzy na mnie i mówi, że mam dziwne zaczerwienienia pod oczami. (btw jeśli ON coś zauważa to znaczy że to coś bardzo widocznego. Wiecie jak to jest, nowe podkłady, róże, maskary, kombinacje pierdulacje a dla niego bez różnicy "wyglądasz jak zwykle"). Skoro więc spontanicznie i niepytany zwrócił na coś takiego uwagę pobiegłam do łazienki, zmyłam Biodermą podkład z tej okolicy i patrze, a tam pod każdym okiem placki zaczerwienionej skóry, jakby jakaś wysypka połączona z potcieraniem pumeksem. Na powiekach schodząca, przesuszona skóra. MASAKRA. Jeszcze żadnej produkt nie zrobił mi takiej krzywdy, teraz smaruję masłem shea i jest lepiej ale i tak jeszcze piecze i widać czerwone ślady jakby mnie ktoś pobił :/
Niestety zraziłam się mocno do marki Noni Care, chciałam zadbać o okolice oczu a wyszło jeszcze gorzej.... Muszę chyba jakiś olej albo masło używać do oczu bo u mnie to chyba jedyne delikatne miejsce (ogólnie mam skórę raczej nosorożca).
Jednak zachwyty szybko się skonczyły bowiem po tych 2-3 dniach zaczęło mnie coś szczypać pod jednym okiem kiedy zmywałam albo nakładałam makijaż. Myślałam, że jakoś sobie potarłam to oko przypadkiem i że minie ale wczoraj mój chłopak tak patrzy na mnie i mówi, że mam dziwne zaczerwienienia pod oczami. (btw jeśli ON coś zauważa to znaczy że to coś bardzo widocznego. Wiecie jak to jest, nowe podkłady, róże, maskary, kombinacje pierdulacje a dla niego bez różnicy "wyglądasz jak zwykle"). Skoro więc spontanicznie i niepytany zwrócił na coś takiego uwagę pobiegłam do łazienki, zmyłam Biodermą podkład z tej okolicy i patrze, a tam pod każdym okiem placki zaczerwienionej skóry, jakby jakaś wysypka połączona z potcieraniem pumeksem. Na powiekach schodząca, przesuszona skóra. MASAKRA. Jeszcze żadnej produkt nie zrobił mi takiej krzywdy, teraz smaruję masłem shea i jest lepiej ale i tak jeszcze piecze i widać czerwone ślady jakby mnie ktoś pobił :/
Niestety zraziłam się mocno do marki Noni Care, chciałam zadbać o okolice oczu a wyszło jeszcze gorzej.... Muszę chyba jakiś olej albo masło używać do oczu bo u mnie to chyba jedyne delikatne miejsce (ogólnie mam skórę raczej nosorożca).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania!