Kiedy po 24 latach życia w nieświadomości dowiedziałam się, że szczotki plastykowe czy metalowe mogą być dla włosów praktycznie zabójcze zdecydowałam, że żeby moje włosy nabrały gładkości i blasku oprócz pielęgnacji kosmetycznej muszę je też właściwie czesać.
Zastanawiałam się czy kupić szczotkę Tangle Teezer czy taką z naturalnym włosiem. Moje wahania zostały rozwiane kiedy dostałam na urodziny szczotkę firmy Khaja z włosiem dzika. (TT też mam zamiar sobie kupić kiedyś ale nie jest to teraz mój priorytet)
Jeśli chodzi o dziką szczotkę to nie sądziłam, że jakiekolwiek zwierze ma taką sierść/włosy! Bardzo twarde, przypominające sztuczne, plastykowe! Jednak dzięki temu, że są naturalne (zbudowane z tego samego co nasze włosy - kreatyny) to nie mają mikro-porów, które mogą łamać i niszczyć włosy.
Inne zalety? Jest ich całkiem sporo!
Takie czesanie ma spowodować, że nasza skóra głowy będzie pobudzona delikatnym masażem i dzięki temu lepiej będzie funkcjonować. Wzmocnią się cebulki, będą lepiej pracować, a włosy wzmocnią się. Czy na prawdę można osiągnać taki efekt za pomocą kilkunastu pociągnięć szczotką dziennie? Jeszcze nie wiem, ale na pewno ważna jest systematyczność.
Podejmuję więc wyzwanie i za miesiąc znam relację czy widzę jakieś długotrwałe efekty używania dzika :) Bo jeśli chodzi o takie odczucia "na gorąco" to już bardzo lubię to szczotkę, i wiem, że nie niszczy moich włosów i mogę się czesać z czystym sumieniem :) :)
EDIT: Po kilkunastu dniach mogę dodać, że szczotka nie wyrywa włosów ale i tak nadal mi ich dużo wypada. Poza tym przy jej użyciu puszą się - muszę z tym walczyć głaskaniem ręką czy spryskiwaniem odżywką b/s.
Zastanawiałam się czy kupić szczotkę Tangle Teezer czy taką z naturalnym włosiem. Moje wahania zostały rozwiane kiedy dostałam na urodziny szczotkę firmy Khaja z włosiem dzika. (TT też mam zamiar sobie kupić kiedyś ale nie jest to teraz mój priorytet)
Jeśli chodzi o dziką szczotkę to nie sądziłam, że jakiekolwiek zwierze ma taką sierść/włosy! Bardzo twarde, przypominające sztuczne, plastykowe! Jednak dzięki temu, że są naturalne (zbudowane z tego samego co nasze włosy - kreatyny) to nie mają mikro-porów, które mogą łamać i niszczyć włosy.
Inne zalety? Jest ich całkiem sporo!
- likwidują efekt elektryzowania się włosów (jeśli włosy elektryzują się mimo to, można umyć włosie w delikatnym szamponie, a później nałożyć na chwilę odżywkę - po takim zabiegu szczotka przez kilka dni działa jeszcze bardziej efektywnie)
- dodają blasku ponieważ rozprowadzają sebum po całej długości włosów, poza wyglądem wpływa to także na odporność włosa na deszcz czy wiatr
- jednocześnie wyczesują cały brud i kurz,
- nie szarpią, nie wyrywają włosów a jednocześnie da się je rozczesać, a nie tylko pogładzić (w przypadku innych włosów niż dzik może być z tym ciężko, bo będą za miękkie)
Takie czesanie ma spowodować, że nasza skóra głowy będzie pobudzona delikatnym masażem i dzięki temu lepiej będzie funkcjonować. Wzmocnią się cebulki, będą lepiej pracować, a włosy wzmocnią się. Czy na prawdę można osiągnać taki efekt za pomocą kilkunastu pociągnięć szczotką dziennie? Jeszcze nie wiem, ale na pewno ważna jest systematyczność.
Podejmuję więc wyzwanie i za miesiąc znam relację czy widzę jakieś długotrwałe efekty używania dzika :) Bo jeśli chodzi o takie odczucia "na gorąco" to już bardzo lubię to szczotkę, i wiem, że nie niszczy moich włosów i mogę się czesać z czystym sumieniem :) :)
EDIT: Po kilkunastu dniach mogę dodać, że szczotka nie wyrywa włosów ale i tak nadal mi ich dużo wypada. Poza tym przy jej użyciu puszą się - muszę z tym walczyć głaskaniem ręką czy spryskiwaniem odżywką b/s.